i inne głupoty

poniedziałek, 1 lipca 2013

A w Krakowie: The Human Body Exhibition

Wokół tej wystawy było wiele szumu i to jeszcze na długo, zanim pojawiła się ona w Polsce. O procesie plastynacji, za pomocą którego przygotowuje się eksponaty, słyszałam już z dziesięć lat temu i temat ten budził wtedy równie duże emocje, co dzisiaj. Bo czy można się w taki sposób obchodzić z ludzkimi szczątkami? I czy późniejsze wystawianie ich na widok publiczny jest w porządku?


Moje zdanie na ten temat jest takie, że każdy ma prawo decydować o tym, co stanie się z jego ciałem po śmierci. I choć więcej pożytku byłoby z oddania narządów na przeszczepy, to szanuję decyzje osób, które postanowiły po śmierci służyć innym ludziom jako eksponaty edukacyjne. A czy robienie wystawy z ludzkich zwłok jest etyczne? Chyba tak samo, jak prezentowanie ciała Lenina w mauzoleum, tudzież mumii lub ludzkich kości w muzeach. Bardziej nie w porządku wydaje mi się robienie z tego wszystkiego wielkiego halo, krzyczenie, że to skandal, i że powinno się tego zabronić. Tutaj sprawa wydaje mi się być prosta: nie chcesz, nie oglądaj. Ale nie krytykuj tych, którzy The Human Body Exhibition chcą zobaczyć.


A jakie są moje wrażenia po zobaczeniu samej ekspozycji?

Przyznam szczerze, że przed przestąpieniem progu wystawy poczułam pewne obawy. Bo oto miałam zobaczyć nie tylko ludzkie szczątki, ale też to, co siedzi w nas w środku: mięśnie, kości, ścięgna, nerwy i tak dalej. A wszystko całkowicie naturalne. Pojawiła się więc wątpliwość: jak ja zniosę ten widok?

Okazało się jednak, że całość nie była tak wstrząsająca, jak się obawiałam, i jak straszyli przeciwnicy wystawy. Eksponatów pokazujących ludzkie ciała w całości było zaledwie kilka, w reszcie gablot zamieszczono po prostu pojedyncze narządy.


Plakaty mówią, że jest to „wystawa, która zmieni wasze życie”. I choć to duża przsada, to prawdą jest, że to jedna z tych ekspozycji, po zobaczeniu których coś zostaje człowiekowi w pamięci. Dla mnie chyba najbardziej zaskakującym było odkrycie tego, jakie są rozmiary niektórych z ludzkich narządów. Przykładowo mózg był znacznie mniejszy, niż przypuszczałam, natomiast serce - dużo większe. A ponad to znacznie bardziej uświadomiłam sobie, jak skomplikowanym „mechanizmem” jest ludzkie ciało. Bo choć zdaje się to być oczywistą oczywistością, o której słyszy się co chwila, począwszy od lekcji biologii, a na filmach dokumentalnych skończywszy, to jednak zobaczenie tego wszystkiego „na żywo” robi dużo większe wrażenie.


Więcej pisać już nie będę, bo słowa tego nie oddadzą, to po prostu trzeba zobaczyć. I naprawdę was do tego zachęcam, nie ma się czego bać. A wystawa, choć do najtańszych nie należy, jest moim zdaniem warta swoich pieniędzy. Przy czym polecam zwiedzać ją z przewodnikiem (dla grup zorganizowanych ten jest gratis). Bo bez tego zobaczymy jedynie gablotki z podpisem: tu jest ręka, a tam noga. Tymczasem to właśnie przewodnik opowie nam dokładniej, jak ta ręka i noga działa. A to moim zdaniem jeszcze bardziej pogłębia odbiór całości.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...