i inne głupoty

poniedziałek, 11 marca 2013

EPIckie Studia: Dziwności

Życie jest dziwne. Człowiek egzystuje sobie spokojnie, tak nudno, że aż nie ma o czym na blogu pisać. A potem, gdy się tego najmniej spodziewa, HOP, przydarza się coś tak zaskakującego, że w życiu by się tego nie spodziewał. I gdy już myśli, że limit dziwnych wydarzeń na dany miesiąc został wyczerpany, następuje kolejne, jeszcze bardziej niespodziewane wydarzenie.

Dzisiejszy wpis będzie właśnie o dwóch takich dziwnych rzeczach, które ostatnio mnie spotkały. Pierwsze z kategorii „na czym ten współczesny świat stoi”, a drugie z dziedziny „niemożliwe, a jednak".


Kilka dni temu. Kolejka do sekretariatu EPI. W kolejce ja i jakiś chłopak. Myślę sobie: „kurcze, skoro mam przez najbliższe kilka minut dzielić przestrzeń korytarza tylko z tym przystojniakiem, to zaryzykuję i zagadam”. I zagadałam.


- Cześć, jestem Aśka.

- No cześć. A jaki masz login?

- Słucham?!

- No wiesz, twój nick na forum EPI.


Zrozumiałabym, gdyby poprosił mnie o telefon, adres e-mail albo numer gg. Ale nick na forum?! Dobrze, że nie spytał jeszcze o facebooka, bo na ten temat nie miałabym już zupełnie nic do powiedzenia.

Początkowo cała sytuacja w jakiś sposób mnie rozśmieszyła. Ale potem pomyślałam sobie, że to było naprawdę dziwne. I smutne. Bo to chyba dość niezdrowo tak na dzień dobry, podczas nawiązywania znajomości w świecie całkowicie realnym, sprowadzać wszystko od razu na płaszczyznę internetowo-wirtualną.



Tymczasem dziś dostałam e-maila. Nie, nie od tego chłopaka z korytarza na EPI. Nadawca mi z imienia i nazwiska nieznany, a w załączniku dwa skany: jeden czyjegoś dowodu osobistego, drugi - jakiegoś formularza. Rany, po co ktoś miałby mi wysyłać coś takiego?! Wiem, że nieładnie być wścibskim, ale postanowiłam pobawić się w Sherlocka i znaleźć rozwiązanie tej zagadki. Przyjrzałam się dokładniej obydwu załącznikom i szybko zorientowałam się, o co chodzi. Osoba, do której powinna dotrzeć wiadomość, posiada na gmailu dokładnie taki sam login, jak ja - tyle, że zakończony jeszcze jedną cyferką. Zerkam na dane w zeskanowanym dowodzie - imię i nazwisko: Joanna Holy. Ale to nie wszystko. Patrzę na datę urodzenia - dokładnie taka sama, jak moja, tylko rocznik inny.

I to była właśnie druga dziwność, jaka mi się ostatnio przydarzyła. Doprawdy, jakie były szanse na to, że dowiem się o istnieniu tej drugiej Jonanny H.? Chyba równie duże, jak wygrana w totka, czyż nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...