i inne głupoty

niedziela, 28 lipca 2013

Szafa Gra: Ramin Djawadi

Macie czasami tak, że „chodzi” za wami jakiś filmowy twórca lub aktor? Zupełnie tego nie planujecie, nie zaglądacie na IMDb lub inny Filmweb, a mimo to co chwila, gdy oglądacie jakiś film lub serial on pojawia się na ekranie lub też jest wymieniany w napisach końcowych.

Mnie właśnie tak od jakiegoś czasu męczy Ramin Djawadi (konia z rzędem temu, kto wie jak prawidłowo wypowiedzieć jego imię i nazwisko). Przy czym to nie jest jakaś irytująca forma prześladowania, tylko całkiem sympatyczne dawanie znać o swoim istnieniu.

A ponieważ pan Djawadi ostatnio znów mi o sobie przypomniał, stwierdziłam, że to musi coś znaczyć, i że czas najwyższy wspomnieć o nim na Dyrdymałach.


Po raz pierwszy Ramin Djawadiego usłyszałam w Prison Breaku. Soundtrack do serialu był naprawdę świetny. I przyznaję to pomimo, iż nie mogę przeboleć tego, że zawsze gdy aktorzy coś mówili w tle rozbrzmiewała muzyka, co sprawiło, że zrobienie dobrego fanvidu wykorzystującego teksty z serialu było niemal niemożliwe. Ale wydaje mi się, że to nie jest wina Djawadi'ego - on po prostu skomponował utwory muzyczne, które potem były wykorzystywane przez osoby odpowiedzialne za postprodukcję.

Co prawda w oderwaniu od obrazu, muzyka ze Skazanego może brzmieć nieco irytująco. Ale w samym serialu spisywała się ona świetnie, tworzyła klimat i wywoływała emocje. A to ostatnie robiła tak dobrze, że nawet teraz, gdy usłyszę utwór, który wstawiłam poniżej, przypominam sobie, jak duży niepokój budził we mnie Alexander Mahone, gdy na początku drugiego sezonu, niczym zwiastun burzy, pojawiał się na ekranie.




Kolejny raz Ramin Djawadi wpadł mi w ucho podczas oglądania Gry o Tron. Tutaj, w odróżnieniu od Prison Breaka ścieżka dźwiękowa została skomponowana tak dobrze, że można jej było słuchać solo i było to nie tylko dobrą rozrywką, ale wręcz przeżyciem.

A utwór rozbrzmiewający w napisach początkowych jest po prostu majstersztykiem. Dynamiczny, nieco tajemniczy i bardzo majestatyczny. Czy wy też macie tak, że podczas oglądania Gry o Tron nie przewijacie napisów początkowych, po to tylko, by posłuchać tej melodii?




Nie tak dawno temu oglądałam sobie Postrach Nocy - film niespecjalnie wybitny, ale posiadający jeden element, który zwrócił moją uwagę: ścieżkę dźwiękową. Znów nie taką, której chciałoby się słuchać solo, ale jednak idealnie wpisującą się w klimat horroru, wykorzystującą w ciekawy sposób znane motywy muzyczne i wywołującą strach bardziej, niż to, co działo się na ekranie. Byłam pod naprawdę dużym wrażeniem. A co zobaczyłam potem, na napisach końcowych? Tak! Muzyka: Ramin Djawadi!




Ostatnio natomiast wybrałam się do kina na Pacific Rim. I poza tym, że sama produkcja była naprawdę świetna, zarówno pod względem formy, jak i treści, to na dodatek posiadała genialną ścieżkę dźwiękową. A jej autorem był... sami wiecie kto, prawda?




Ale to nie wszystko. Przed napisaniem tego wpisu zerknęłam do IMDb, by zobaczyć, gdzie jeszcze pana Djawadiego można usłyszeć. I lista tytułów, które ujrzałam, okazała się być naprawdę imponująca: Iron Man, Flash Forward, Mr. Brooks, a nawet Sezon na misia. Co prawda nie będę teraz kłamać i pisać, że w tych produkcjach soundtracki także były genialne, bo ich po prostu nie pamiętam. Ale już sam fakt, że Djawadi ma na swoim koncie także takie tytuły robi wrażenie.


Co dalej? - pozostaje zapytać. Djawadi nie jest początkującym twórcą, ale jednocześnie to człowiek dość młody, dlatego trzymam kciuki, by dalej odnosił jeszcze większe sukcesy, niż obecnie. A także (a może przede wszystkim), by jego nazwisko stało się bardziej znane szerszej publiczności... Choć z racji tego, że ciężko się je pisze i jeszcze trudniej wymawia, obawiam się, że Ramin Djawadi nigdy nie będzie na ustach wszystkich tak, jak chociażby John Williams, Howard Shore lub Hans Zimmer. Ale może jemu wcale nie zależy na rozgłosie i sławie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...